– Chcemy żebyście za dwa tygodnie zaprezentowali pomysły na kampanię reklamową dla naszego nowego klienta. Autor zwycięskiego projektu dostanie premię i możliwość pokierowania realizacją całej kampanii. Postarajcie się. To dla was wielka szansa. Również na awans...

Taką informację usłyszała Kasia od dyrektora kreatywnego dokładnie 13 dni temu. Początkowo, bardzo entuzjastycznie podeszła do nowego zdania. Od kiedy tylko pozyskali nowego klienta, miała w głowie pomysł na kampanię, która idealnie wpisze się w wizerunek jego marki.

– Wystarczy tylko, że dobrze sprzedam ten pomysł i wygraną mam jak w banku – pomyślała.

Pierwszy tydzień minął szybko i spokojnie – w końcu dwa tygonie to bardzo dużo czasu. Ostatni tydzień był czasem intensywnej pracy. Zamykanie bieżącego projektu zajęło całą uwagę Kasi, która nawet nie zauważyła, że już jutro przypada dzień prezentacji pomysłów na nową kampanię. 
– Ok, spokojnie. Muszę tylko dobrze zaprezentować ten pomysł. Kojarzę, że było to na którymś szkoleniu. Gdzieś powinnam mieć z niego materiały.

Tego wieczoru Kasia spędziła większość wolnego czasu przeszukując sterty notatek i skryptów szkoleniowych w poszukiwaniu wskazówek dotyczących wystąpień publicznych. No bo w końcu gdzieś to musi być… Niestety, gdy wybiła godzina dwudziesta druga zrozumiała, że nie zdoła odnaleźć potrzebnych informacji. Postanowiła więc skorzystać ze starego, sprawdzonego sposobu. Chwyciła za telefon i wygooglała hasło „wystąpienia publiczne”. Jej oczom ukazały się dziesiątki stron o lepszej, jak i gorszej jakości. Czytając je, ciężko było jej wyróżnić najprzydatniejsze dla niej informacje. Kładąc się spać pamiętała tylko kilka ogólnych porad. Nie zdążyła nawet przećwiczyć swojego wystąpienia. 
– No cóż, jakoś to będzie… – powiedziała sobie na pocieszenie.

Jesteście ciekawi jak potoczy się historia Kasi?
Zapraszam Was serdecznie do odwiedzenia mojej strony w przyszłym tygodniu.
Kolejna część pojawi się już w poniedziałek (05 marca).